poniedziałek, 5 marca 2012

Hawana lat 80. minionego wieku piórem Leonarda Padury

Leonardo Padura
Gorączka w Hawanie
Znak, 2009


Leonardo Padura uchodzi u nas chyba za najsłynniejszego pisarza kubańskiego (i być może taki jest) i ja się nie dziwię. Po przeczytaniu kolejnej jego książki jestem zachwycony. Gorączka w Hawanie to pierwsza część cyklu cztery pory roku, którą ja czytałem wprawdzie od tyłu, ale nie miało to większego znaczenia. Zresztą w Polsce nie ukazał się jeszcze ostatni tom tego wyśmienitego kryminału kubańskiego. Kryminał dotąd nie był w ogóle moim gatunkiem do czytania. W tym przypadku jednak było inaczej, czytało się rewelacyjnie, rozmyślania bohatera zmuszały i mnie do przemyśleń.
A mamy tak jak w opisanych poniżej dwóch książkach porucznika Condego, który ma do rozwikłania kolejna zagadkę kryminalną. W tym celu "stary", czyli jego szef, zrywa go z łóżka w sobotni poranek, o tyle niefortunny, że noc wcześniej Mario Conde nieźle popił ze swoim przyjacielem Chudym, który jak już wiem, chudy już nie jest, ale kiedyś owszem, był.
Ta nowa afera kryminalna zapoczątkuje też wątek miłosny tej książki, gdyż zaginionym ważnym obywatelem Kuby okazuje się być kolega ze szkoły Mario, a do tego mąż dziewczyny w której w liceum kochali się wszyscy, także Conde. To przywołuje wspomnienia z młodości, refleksje, bohater zastanawia się nad swoim życie,m, nad tym czego udało mu się dokonać, a czego nie (z przykrością stwierdza, że tych pierwszych rzeczy właściwie nie ma: nie został pisarzem, nie wiadomo co robi w policji, rozpadły się dwa jego małżeństwa, a nie ma jeszcze 34 lat). W międzyczasie pojawia się sporo kubańskiej kuchni, że przysłowiowa ślinka cieknie. No, nie tylko kubańskie, na koniec jest też polska zupa pieczarkowa.
Książka w sumie podobna do Transu w Hawanie i Wichury w Hawanie, polecam zwłaszcza tym, którym spodobały się te dwie, a także wszystkim miłośnikom Kuby, tamtejszych klimatów i realiów lat 80. XX wieku, opowiedzianych trochę nostalgicznym, trochę "klimatycznym" w tamtym duchu językiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz