środa, 18 stycznia 2012

Mistrzowskie dzieło - Sherlock Holmes: Gra cieni

Sherlock Holmes: Gra cieni
Guy Ritchie
2012 (Polska)

Chyba nie ulega wątpliwości, że film mi się podobał. Kontynuacja przygód Sherlocka Holmesa ani trochę  nie odstaje pierwszej części tej trzymającej w napięciu superprodukcji (mnie trzymało w napięciu). Na medal spisał się nie tylko reżyser filmu, ale także, a może przede wszystkim odtwórcy głównych ról. Roberta Downeya polubiłem już w Ally McBeal, potem było parę filmów po drodze i teraz mam wrażenie rola jego życia. Jude'a Lawa uwielbiam od zawsze. Po pierwsze jest piękny, po drugie świetnie gra, po trzecie wszystko inne. I jak tu nie pokochać filmu z takimi aktorami w rolach głównych? Nie da się. Dobrze że będzie kolejna część, bo mam niedosyt. Wielki niedosyt...

wtorek, 10 stycznia 2012

To nie była Sofia Loren

Katarzyna Groniec
Pin-up Princess
EMI Music Poland, 2011



Ostatnia płyta Katarzyny Groniec, której można słuchać już od jakiegoś czasu, to dzieło samo w sobie. Od pierwszego przesłuchania zachwyciła mnie tak mocno, że ten stan zachwycenia trwa do teraz. Już poprzednie płyty Katarzyny robiły na mnie wrażenie, do tego stopnia, że mam je wszystkie i ciągle słucham, ale tym razem to jest coś jeszcze większego, głębszego.
Rozkosz odbioru płyty zwiększyły też doznania, których miałem przyjemność doświadczyć na występie artystki na żywo (też zresztą nie pierwszy raz), której możliwości wokalne po raz kolejny okazały się niezniszczalne, nawet po drugim bisie.
Pin-up Princess, o której się rozpisuję, to dzieło z listopada ubiegłego roku, wydane tym razem przez dużą firmę fonograficzną, ale to w zasadzie (chyba) nie ma znaczenia. Katarzyna Groniec po raz kolejny sięgnęła po pióro (tudzież ołówek, klawiaturę, czy jak tam ona tworzy) i napisała bardzo dobre teksty do bardzo dobrej muzyki, którą komponował m.in. Wojciech Waglewski, i powstały genialne piosenki. Gościnnie na płycie występuje też Kapela ze Wsi Warszawa.
Całość pięknie dopełnia ładna książeczka i przepiękny teledysk do tytułowej piosenki. Sam nie wiem, który utwór podoba mi się najbardziej...
Polecam!!!

Witkowski w kryminale, czyli Drwal czy nie drwal

Michał Witkowski
Drwal
Świat Książki, 2011


Z Michałem Witkowskim, a w zasadzie z jego książkami mam tak, że niby mi się podobają, ale nie do końca. A w zasadzie Lubiewa nie przeczytałem (jeszcze), bo jakoś nie mogłem przez to przebrnąć. Potem było opowiadanie Trafieni ze zbioru opowiadań o AIDS i ono mi się spodobało, nawet mnie poruszyło. Fototapeta to samo. Bardzo dobrze się czytało, było o czym porozmawiać ze znajomymi. Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna Szczakowej z kolei podobała się chyba wszystkim tylko mnie nie bardzo. Jakoś nie lubię czytać w takim dziwnym języku (nawet już nie pamiętam, ale chyba była to gwara śląska, której nie znoszę). Margot jak dla mnie też nie za bardzo (ale ponoć się nie znam). Za to Drwal...
Fantastyczna książka, kryminał, który ponoć Witkowski tak bardzo chciał napisać. I dobrze że to zrobił, bo wyszło mu zazwyczaj dobrze. Nie jest to typowy kryminał typu mankelowskiego, których wielbicielem ani znawcą nie jestem. I dobrze – pewnie dlatego tak dobrze mi się czytało.
Początkowo akcja toczy się spokojnym rytmem, poznajemy (jeśli ktoś nie znał) lub zgłębiamy wiedzę o autorze, który jest głównym bohaterem, zapoznajemy się z okolicą, innymi bohaterami itd. Potem wszystko zaczyna „się dziać”, i dzieje się tak, że aż szkoda że już koniec.
Jest tu w zasadzie wszystko – morderstwo, intryga, wielka i niespełniona miłość, szantaż, gangsterzy, światek PRL-owskich VIP-ów oraz współczesne realia nadmorskich kurortów w których w odludnych lasach nasz bohater znalazł lokum u pewnego drwala...

Boży Ogrodnicy kontra zagłada świata

Margaret Atwood
Rok Potopu
Znak 2010


Rok potopu kanadyjskiej pisarki jest jedną z najwspanialszych książek przeczytanych przeze mnie w ostatnim czasie. A na pewno najbardziej zaskakujących pod względem treści, która wciąga tak, że nie można oderwać się od czytania. Nawet nie podejrzewałem siebie, że takie rzeczy będą mi się podobać.
W zasadzie akcja książki rozpoczyna się wtedy, gdy następuje koniec normalnego świata. Po bezwodnym potopie, zapowiadanym przez „Ogrodników” przy życiu zostaje garstka ludzi, których łączy wspólna, przedpotopowa przynależność do Bożych Ogrodników. Członkowie organizacji są zdeklarowanymi wegetarianami, którzy odwracają się od współczesnej cywilizacji, oddają cześć Stwórcy i naturze, nie wiedzą co to zazdrość czy nienawiść i wspólnie przygotowują się na nadejście potopu. A gdy on nadchodzi, tylko nieliczni, nawet spośród „Ogrodników”, są w stanie przeżyć. Bo bezwodny potop to straszny kataklizm, który zabija tylko ludzi, nie zwierzęta i nie rośliny. Ci którzy zostali, muszą na nowo zbudować świat, a pomóc im w tym może tylko wielka siła wzajemnej miłości i przyjaźni, która musi być niezniszczalna skoro wraz z bohaterami przetrwała potop.
Książka jest antyutopią, w której Atwood ukazuje kunszt swego warsztatu pisarskiego i popis literackiej wyobraźni. Antyglobalizm, obnażanie systemów, proroctwa i wieszczenie zagłady świata – to Rok Potopu.

czwartek, 5 stycznia 2012

Marlena Dietrich

Angelika Kuźniak
Marlene
Czarne 2009




Reportażową książkę o Marlenie Dietrich bardzo dobrze się czyta. Autorka opisuje ciekawe momenty z życia gwiazdy, nie wiem czy znane czy nie, bo dotąd niewiele wiedziałem o tej wielkiej artystce, ale na pewno warte prezentacji takim czytelnikom jak ja (którzy o Marlenie Dietrich nie wiedzieli zbyt wiele). Nie żeby nagle można było się dowiedzieć wszystkiego – biografia to nie jest, raczej zbiór ciekawych sytuacji, z dosyć dużą ilością miejsca poświęconą wizytom artystki w Polsce. Autorka dociera do pamiętników gwiazdy i odczytując zapisane w nich słowa buduje pewien obraz diwy, artystki nieprzeciętnej, wymagającej ale i wiele dającej od siebie. Książkę polecam nie tylko fanom Marleny Dietrich.