Jean Hatzfeld
Nagość życia, 2011
Sezon Maczet, 2012
Czarne
Czytałem te książki trochę z zapartym tchem, trochę ze
zdziwieniem, a trochę z konsternacją. W 1994 roku miałem jakieś 13 lat, czyli
nie tak mało – pamiętam całkiem dobrze wiele wydarzeń z tamtego okresu itp. Tym
bardziej w głowie mi się nie mieści, że w cywilizowanych czasach, w dobie
światłości, rozumu, nowoczesności gdzieś w Afryce, która nie jest dziś tak
odległym lądem jak w wiekach dawniejszych, działy się i dzieją takie rzeczy jak
ludobójstwo. Maczetami. Sąsiad sąsiada. Mąż żonę. Kolega kolegę. Kochanek
kochankę. Bo byli Tutsi. Inna rasa – to wystarczył,
by dopuścić się nieludzkich czynów, robić to z pełnym przekonaniem słuszności i
oczekiwać wynagrodzenia i uznania. Można mówić, że to prości, nawet dzicy
ludzie, którzy mają zupełnie inne wartościowanie niż my. Ale oni nie byli sami,
nie żyli sobie oderwani od świata i rzeczywistości, mieli władze, które
zachęcały do takich czynów. Zastanawiające jest też to, że świat nie
zareagował. Trzeba było wielu długich, zwłaszcza dla mordowanych, tygodni, by ktoś
zareagował na te przerażające rzeczy dziejące się w Rwandzie. Przerażające jest
też to, że do tej pory tak niewiele wiedziałem o tym...
W pierwszej kolejności czytałem Nagość życia, w której autor
umieszcza opowieści trzynastu ocalałych z rzezi Tutsi. Według informacji
zawartych w książce, ocalało ich tylko jeden na sześciu. Opowiadają o tym, jak
ukrywali się na bagnach, jakie straszne rzeczy musieli oglądać – śmierć swoich rodziców,
dzieci, rodzeństwa, innych bliskich, i to nie zwykła śmierć, a często w
męczarniach wielogodzinnego konania. Jest to strasznie przygnębiająca książka,
ale jednocześnie pouczająca. Te reportaże uświadamiają, że tak naprawdę nigdy
nie można być niczego pewnym. Tutsi żyli obok Hutu jak sąsiad z sąsiadem,
dzielili wspólny płot czy miedzę, chodzili do tych samych kościołów, razem
spędzali wolny czas i pewnego dnia jedni stali się wrogami drugich. Śmiertelnymi
wrogami.
Drugi zbiór reportaży, Sezon maczet, to z kolei zbiór
wypowiedzi osób, które mordowały. Przerażające jest to, że ci ludzie, mimo
odbywania kar i upływu czasu, nie widzą nic zległo w tym, co robili. Złe jest
dla nich tylko to, że nie mogli dokończyć roboty (czyli ściąć wszystkich Tutsi)!!
Trochę się zastanawiałem, czy powinienem czytać tę książkę, na tyle
przerażające są dla mnie te opowieści, ostatecznie jednak przeczytałem do końca
i jestem zszokowany. Postawą tych ludzi, którzy mordowali, swoją niewiedzą, a
także postawą tych, którzy przeżyli. Oni naprawdę są w stanie wybaczyć swoim
oprawcom. Ja nie byłbym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz